15 listopada 2014, godz. 18.00
CZERWONY TYBET – Co komunizm zrobił z Krainą Śniegu
Robert Stefanicki

Robert Stefanicki był w Tybecie trzykrotnie – po raz pierwszy w roku 2001, ostatni – w 2013. Ukazała się właśnie jego książka „Czerwony Tybet” dokumentująca te podróże i objaśniająca dzisiejszą sytuację kraju podbitego przez chińskich komunistów. Prezentowane zdjęcia są niejako ilustracją książki. Będzie to okazja, aby wyjść poza stereotypowe obrazki z wycieczek pokazujące piękne krajobrazy i świątynie - obejrzymy także Tybet zniszczony, brudny, schińszczony, gwałtownie modernizowany. Wyjedziemy daleko poza Lhasę, do tzw. Tybetu zewnętrznego, czyli terenów administracyjnie włączonych do chińskich prowincji Syczuan, Qinghai, Gansu. Podróżującemu wraz z tybetańskim przewodnikiem autorowi udało się dotrzeć także do miejsc, do których nie trafiają ani turyści, ani dziennikarze, jak największy w Tybecie uniwersytet buddyjski Larung Gar, który władze w ubiegłej dekadzie kazały częściowo zrównać z ziemią.

Zapada mrok. Mnisi zjedli już wieczorny posiłek, sale zgromadzeń i dziedziniec są puste. Po schodach schodzi duch minionej epoki: starszy mężczyzna odziany w podszyty barankiem płaszcz wojskowy i zieloną czapkę maoistkę. Na migi pokazuje, by za nim iść. Prowadzi do pokoju, gdzie mnisi z zainteresowaniem oglądają w telewizorze tańce ludowe. Pod ścianą leży pięć martwych, okrwawionych szczurów, jak gdyby sam Mahakala zstąpił ze świątynnej ściany i dokonał masakry, by obudzić w nas współczucie. Czekam, aż któryś z braciszków powtórzy sztuczkę Tilopy – ów jogin, zrugany za obżeranie się rybami, „wymamrotał kilka słów, strzepnął palcami i naraz ości pokryły się mięsem, ryby uniosły się w powietrze i zniknęły”. Nic z tego, takie cuda może zdarzały się tysiąc lat temu, ale nie w dzisiejszych czasach. Jednego denata próbuje wynieść w zębach kocur, lecz czujni mnisi pozbawiają go kolacji i wyganiają na zewnątrz. W końcu jakiś nowicjusz ładuje szczurze ścierwo na szuflę i wyprowadza z pomieszczenia, demony wiedzą dokąd. - fragment książki „Czerwony Tybet”.

tybet07„Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu” to realistyczny portret obrosłego legendami kraju napisany przez Roberta Stefanickiego dziennikarza "Gazety Wyborczej", reportera i podróżnika. Książka zawiera osobiste relacje autora z jego wypraw do Tybetu w latach 2001-2013, składające się na wnikliwy i dramatyczny obraz tego kraju zmieniającego się pod chińskim panowaniem. Stefanicki skutecznie przedziera się przez bariery odgradzające Tybet od reszty świata. I nie są to jak niegdyś niebotyczne łańcuchy górskie i nieprzyjazny klimat czy chińskie wizy, specjalne zezwolenia, absurdalne przepisy i inwigilacja. W istocie kłopot z dotarciem do Tybetu jest całkiem innej natury: "prawdziwy" Tybet gdzieś zniknął. "Czerwony Tybet" stara się zajrzeć pod warstwy półprawd i stereotypów. Nie szczędzi również opisów tragicznej tybetańskiej codzienności, jak bunty czy samospalenia mnichów, co czyni opowieść o Krainie Śniegu głęboko poruszającą.
- Dach świata, Tybet działa na wyobraźnię. To wiemy. Jak jednak wygląda od wewnątrz? Robert Stefanicki podróżował po nim pociągiem, autobusem, na jaku czy pieszo. Dotarł wszędzie tam, gdzie da się dotrzeć i opowiada o kraju, w którym Chińczycy oraz podlegli im politycznie i ekonomicznie, ale nie kulturowo czy religijnie Tybetańczycy prowadzą ze sobą dialog głuchych. Zawiesza swoją opowieść między beznadzieją, a nadzieją. Od czytelnika zależy, którą wybierze - pisze o książce prof. Bogdan Góralczyk, politolog i sinolog, były ambasador. © Agora SA 2014

Robert Stefanicki jest dziennikarzem "Gazety Wyborczej", tłumaczem, korespondentem agencji Inter Press Service, fotografem-amatorem. Wyróżniony przez Amnesty International za reportaż z Iraku, laureat Afrykasa 2013 za zaangażowanie na rzecz Afryki i dialogu międzykulturowego, nominowany do nagrody im. Beaty Pawlak za artykuły o polskim śladzie w Korei Północnej.