Wielkie Urodzinowe Ognisko - Zlot w Górach Świętokrzyskich (2019)

Wielkie Urodzinowe Ognisko - Zlot Jaremy w Górach Świętokrzyskich - sprawozdanie

Najwcześniejsi Jaremowicze wyruszyli na ognisko w piątek wczesnym popołudniem. Różne przygody po drodze się działy. Zanotowano przypadki korków, zapchanych restauracji gdzie posiłek zamówiony nie był podany, konfliktu z innymi podróżnymi, którzy zastawili samochodem samochód naszych. Jednakże w ostateczności wszyscy dotarli do Grynwaldu –   agroturystyki specjalnie wyszukanej na trzydziestolecie, swą wielkością zapewniającej miejsce łóżkowe dla każdego chętnego bez konieczności stawiania namiotu. A tam gospodarz zaskoczył wszystkich przypisując z góry pokój do każdej ekipy, a więc tym razem nie było zasady kto pierwszy ten ładniejszy pokój. Zresztą kto by się tam przejmował pokojami, ważna była idea i towarzystwo.  

Gdy zapadła noc, na najbielszej ścianie sali kominkowej, przy drgającym płomieniu kominka   zagościły prehistoryczne slajdy w technice analogowej. Cóż tam zobaczyć można było, to aż się powtórzyć nie da. W mrokach niepamięci ukryły się te obrazy, gdy ojcowie założyciele z matkami założycielkami byli wymieszani na różnych egzotycznych i całkiem zwykłych wyjazdach. Gdy żadna matka nie była jeszcze matką, a ojciec ojcem, a już wszyscy byli Jaremowiczami. Wspominaliśmy wszystkich obecnych i obgadywaliśmy nieobecnych. Aż łezka się czasem zakręciła w niejednym oku. Tego wieczoru rozdane zostały też nowo uszyte koszulki „Jaremki” w wersjach retro i modern.   Wieczór pierwszy zakończył się raczej wcześnie, ale nie było to niespodzianką, gdyż każdy chciał być gotowy na sobotnie wyprawy.

W sobotni ranek, gdy grupy śpiochów korzystały z nadmiernie natlenionej atmosfery sosnowego lasu, by przedłużyć sen, liczna ekipa po spożyciu śniadania w doborowym towarzystwie wybrała się na wędrówkę pieszą do ruin zamku Szumsko w Rembowie. Zamek okazał się ruiną, co zresztą było wiadomo przed rozpoczęciem wędrówki i potwierdziło się po dojściu na miejsce. Mimo wszystko warto było.  

O 13.00 miała się zacząć najważniejsza część wyjazdu – wspólne wejście z Nowej Słupi królewską drogą na Święty Krzyż. Licznymi samochodami zajęliśmy cały parking w Nowej Słupii, a Świętokrzyski Park Narodowy się znaczenie wzbogacił, gdy cała Jarema zakupiła bilety wstępu. Osoby nieobecne w piątek również w większości dojechały właśnie tu. Po zjedzeniu lodów rozpoczęliśmy górską wędrówkę. To 200 metrów podejścia – mała górka dla jednych, a Everest dla drugich. Parna pogoda sprawiła, że pot lał się strumieniami, a błotnisty szlak dał namiastkę prawdziwej wyprawy. Gdy naszym oczom ukazała się podszczytowa polana, zatrzymaliśmy się na wspólne zdjęcia, całkiem niezbędne dla wstawienia na FB w celu uzyskania lajków od nieobecnych. Tak licznej braci jaremowej nie udało się zebrać od lat, więc jesteśmy z tych zdjęć jeszcze bardziej dumni.   Po sesji foto rozpierzchliśmy się po Świętym Krzyżu. Pewna grupa sforsowała ogrodzenie do części klasztoru zamkniętej za klauzurą i udając mnichów odnalazła legendarne pomieszczenia, gdzie duch Jaremy w 1989 roku straszył uczestników pierwszej jaremowej ekspedycji. Pomieszczenia wyglądają tak jak przed trzydziestu laty – w tej części klasztoru nic się nie zmieniło – nadal straszy. Przyjazny mnich wypuścił nas z tego miejsca bramą. Potem zwiedziliśmy kryptę Jaremy, klasztor, gołoborze i wspaniałą wieżę, z której widok w pogodne dni sięga aż po Tatry.    

Po południu wszyscy na swoje sposoby zeszli z gór, zjedli obiady w przeróżnych karczmach ziemi świętokrzyskiej, aby przed 21.00 zebrać się na uroczyste spotkanie na tarasie agroturystyki Grynwald. Były przemówienia, gratulacje, podziękowania, były prezentowane dokumenty z wczesnej działalności klubu, a gwoździem programu był tort trzydziestolecia ze świeczkami, które zdmuchnęliśmy jednym wspólnym dmuchem.   Wraz z nastaniem ciemności wszyscy przenieśliśmy się do wiaty ogniskowej, gdzie rozmowom nie było końca, a śpiew do trzech gitar niósł się po kniejach i świętokrzyskich pagórach. Ognisko trwało do rana, gdy ostatnie gardła straciły już głos, ręce nie dawały rady dalej już grać, i nikt nie był w stanie zjeść już ani jednej więcej kiełbaski.  

Niedzielny poranek był bardzo długi, a wspólne śniadanie ciągnęło się od 9 rano do 3 po południu. Po trochu wyruszaliśmy na szlak, albo w kierunku domu. Jedna ekipa zdobyła Szczytniak przez gołoborze od północy. Liczna grupa wybrała się na górę Witosławską, gdzie błoto było niezwykle lepiące, a nadchodząca burza grzmiała groźnie. Były też obiady w karczmach, lody w renomowanej lodziarni. Po burzy światło słoneczne jeszcze piękniej zaświeciło, pozwoliło zdobyć Chełmową Górę z kilkusetletnim starodrzewem modrzewiowo jodłowo bukowym. Część osób zwiedzała klasztor w Wąchocku, inni wybrali kierunek na Kielce. O zmroku wykonaliśmy fotkę 30-lecia – pod miejsko-gminnym ośrodkiem kultury w Wąchocku przybierając pozę identyczną z tą na legendarnym zdjęciu z 1-szej ekspedycji Jaremy.  

Wszyscy szczęśliwie wrócili do domów, a w naszej pamięci pozostało wiele wspomnień, o których będziemy rozmawiać przez wiele kolejnych lat.

Bardzo dziękuję wszystkim!

Pozdrawiam,

Jurek


Fotorelacja - Wielkie Urodzinowe Ognisko - Zlot Jaremy w Górach Świętokrzyskich!!!

Wielki Urodzinowy Zlot Jaremy w Górach Świętokrzyskich 

Wielkie Urodzinowe Ognisko Jaremy