Czeski Raj - w krainie bajek (2005)

W niedzielę 4 września wyruszyliśmy z Wrocławia do Czech. Granicę przekroczyliśmy w Lubawce, po czym skierowaliśmy się na południowy zachód do Jiczyna. Po znalezieniu przyjemnej kwaterki, zaczęliśmy zwiedzanie okolic. A jest co zwiedzać.

* Jiczyn - niewielkie miasteczko z bardzo ładnym ryneczkiem, kilkoma interesującymi kościołami, fontanną, renesansowym pałacem Wallensteinów i - co najważniejsze Rumcajsową sevcovną, czyli warsztatem szewskim rozbójnika Rumcajsa z czasów, gdy jeszcze nie był zbójnikiem. Pamiątek po Rumcajsie jest w mieście całkiem sporo; wiele pamiątek, zabawek, izba pamięci Radka Pilara, twórcy postaci Rumcajsa. Szlachetny zbójnik został wymyślony w XX wieku i nie ma nic wspólnego z lokalnymi legendami. Pilar wplótł po prostu jego postać w już istniejące przekazy ludowe, np. o hrabim Albrechcie Wallensteinie, czyli "jiczyńskim księciu panie", naczelnym czarnym charakterze z bajki.
W dawnym pałacu księcia pana jest dziś interesujące muzeum prezentujące historię, kulturę i przyrodę regionu - można w niej cofnąć się aż do średniowiecza. Ekspozycja jest "dziecioodporna" i odpowiednio ciekawa: można tkać, mleć na żarnach, pobawić się kukiełkami, zapoznać się z działaniem barakowego "fotoplatikonu" (czy może wcześniejszej wersji "latarni magicznej"). itp. Aga i Piotruś byli zachwyceni żarnami!
Powodem, dla którego wybraliśmy się do Jiczyna w tym właśnie terminie był Jiczyński Festiwal Bajek (Jiczyn - Mesto Pahadky, czyli Miasto Bajek. Na rynku, zamienionym w jeden wielki plac zabaw, odbywały się koncerty i przedstawienia teatralne - to, co widzieliśmy i słyszeliśmy nie było nadzwyczajne. Najciekawsza była otwierająca festiwal parada, w której większość mieszkańców miasta (zwłaszcza dzieci, ale dorośli również) przebrała się za bajkowe postacie i przeszła barwnym korowodem główną ulicą miasta na rynek. Kogóż tam nie było! Księżniczki i piraci, żołnierze i czarownice, kilku Cypisków, dwóch Żwirków i dwóch Muchomorków , Harry Potter, a nawet Pocahontas wierzchem na koniu. Było wspaniale!

* Prachowskie Skały - bardzo ciekawe formacje skalne, prawdziwy raj dla wspinaczy. Dość duże skalne miasto z wysokimi skałkami i ciekawych kształtach, wiele punktów widokowych (vyhlidek), wąwozy, wąskie przejścia między skałami.... Spędziliśmy tu cały dzień, przeszliśmy ponad 10 km (Piotruś w całości na własnych nogach, musieliśmy tylko kilka razy opowiedzieć bajkę o Olbrzymie z Prachowskich Skał, którego sprytnie pokonał Rumcajs).

* Bożkowska Jaskinia - największa regionie, dość ciekawa, choć przewodnik strasznie przynudzał (po czesku), ponadto grupy, w których się wchodzi do jaskini, są za duże.

* Maloskalsko - znowu trochę interesujących skałek w północnej części Czeskiego Raju z ciekawym labiryntem skalnym, w centrum którego znajduje się kamienny ołtarz. W labiryncie zbierali się na modłach miejscowi husyci i inni bracia czescy w czasach prześladowań. Rzeczywiście, świetne miejsce na konspiracje!

* Hruboskalsko - kolejna 10-kilometrowa trasa: od zamku Hruba Skała (obecnie hotel), przez ładną grupę skalną, potem spory kawałek lasu, kilka ładnych źródełek, znowu skałki i ruiny zamku Waldstein. świetne ruiny! Najpierw kamienny most z barokowymi figurami świętych, potem mury obronne całkiem średniowieczne, potem pałac XVIII, czy XIX wieczny, w którym nadal ktoś mieszka, potem kapliczka i kościół (odrestaurowane), zagroda z kozami, które rozmawiają z właścicielem, znowu kamienny most i faktyczne ruiny zamczyska, pokryte dachem, a w środku kilka komnat umeblowanych sprzętami z epoki. Rewelacja, bardzo nam się tu podobało. Wracaliśmy ścieżką rowerową zbaczając do tzw. Kopicowej Zagrody ("zagroda" to po czesku "staten"). Mieszkał tam od początku XX wieku aż do lat 70-tych mężczyzna, którego hobby było wykuwanie płaskorzeźb w okolicznych skałach. Fantastyczna sztuka naiwna: wizerunki świętych i bohaterów narodowych, scenki rodzajowe, zwierzęta, anioły... Coś pięknego! Wracaliśmy już po zmierzchu, spotykając po drodze śliczną sarenkę - dosłownie kilka metrów od nas.

* Zamek Trosky - to już zupełnie z innej bajki tzn. z "Bożych bojowników" Sapkowskiego (tu znajdują się Panna i Baba, których ma się wystrzegać Reynewan z Bielawy, tu również mieszka pewien specjalista od bytów astralnych, wędrujących perispiritów i innych Samsonów Miodków i tu miał siedzibę Otto de Bergow, katolicki wielmoża ogromnie cięty na husytów). Zamek jest zrujnowany, ale robi ogromne wrażenie: na dwóch bazaltowych iglicach wznoszą się dwie wieże (Panna i Baba - tak wyobrażamy sobie Rogaty Gród u Tolkiena, brakuje tylko Helmowego Jaru). Trosky górują nad okolicą i widać je prawie zewsząd. Zamek przez długie lata był praktycznie nie do zdobycia, a jak już go zdobyto, został kompletnie zniszczony w odwecie za stawiany opór.

* Zamek Kost, czyli Kość - o nim miał się wyrazić Ziżka, że jest twardy jak kość, a kości zostawia psom. Też ważna warownia katolicka, uniknęła jednak ruiny i obecnie znajduje się w rękach dawnych właścicieli. Można tu obejrzeć dwie trasy turystyczne; my wybraliśmy tę prezentującą salę tortur (ze względu na dzieci nie był to najszczęśliwszy wybór). Jednak sam zamek całkiem się nam podobał.

* Ruiny zamku Rotstein - również interesującej warowni, zbudowanej tak, by wykorzystać naturalne skupisko skał jako ściany. Całkiem ciekawy.

* Rowensko pod Troskami - kościół z kolekcją szopek i dzwonnica cokolwiek nietypowa. Wiszą tu "rebelianckie dzwony" - odwrócone do góry nogami za karę, że dzwoniły husytom. Ale sprytni mieszkańcy Rowenska nauczyli się dzwonić i takimi dzwonami, rozkołysując je nogami! Całkiem niezły sport ekstremalny wymagający kondycji.

* Z myślą o naszych dzieciach zwiedziliśmy jeszcze Muzeum Lalek i Misiów, prezentujące zabawki - od XIX wiecznych po dzisiejsze. Całkiem ładne, ale trochę smutno: te wszystkie śliczne lale, którymi nikt się nie bawi.

Zwiedziliśmy w ten sposób najpopularniejsze zabytki i trasy turystyczne, ale Czeski Raj to o wiele, wiele więcej - jeszcze kilka skalnych labiryntów w pięknych lasach, sporo zamków i pałacyków, sporo pamiątek po przetaczających się w okolicy wojnach (muzea, pomniki, cmentarze), a 90 km od Jiczyna jest Praga...

Pozdrawiamy
Malwinka, Artur, Piotruś i Agusia