Rumunia - Jesienny Cluj

I nie tylko Cluj...

A zaczęło się wszystko w momencie jak znajoma Rumunka przyjechała do Warszawy pozwiedzać. Teraz ja pojechałem z rewizytą.

Wyruszyłem raniutko z Warszawy pociągiem do Krakowa i tam złapałem pomarańczowy, niedrogi za to luksusowy autobus do Budapesztu. Późny wieczór pod stadionem Ferencvarosa - i łapię kolejny Orangeways do Klużu. Spaaać! Na granicy budzi mnie rumuński pogranicznik i na widok polskiego dowodu osobistego mówi "Dziękuję" po polsku. 7-ma rano Kluż wita mnie lekką mgłą ale jest ciepło. I pięknie...
Pierwszego dnia zwiedzamy ile się da - Ogród Botaniczny, architektura, muzea, samo miasto. Coraz bardziej mi się tu podoba, zwłaszcza, że momentami podobnie do tej bardziej urokliwej części Warszawy - a to podobieństwo do Nowego Światu, a to kamieniczki jak na starówce ino, że oryginalne. Ludzie przyjaźni, życzliwie reagują na wiadomość że jestem z Polski i są bardzo uczynni. Staram się troszkę odpowiadać po rumuńsku - mówią że mam dobry akcent. Jest już jesień, liście lecą z drzew - ale ciepło i przyjemnie. Jak zajdzie słońce - trza jednak zakładać czapkę/szalik.

Nazajutrz pojechaliśmy do Bologi - transylwańskiej wioski z klimatem i ruinami zamku dostępnymi do zwiedzania. Przy okazji można tam połazić trochę po nie za wysokich górach i generalnie pooddychać i się zrelaksować. I już z pierwszej chaty słuchać ciche dźwięki - i to jest Denisa z nowej płyty ku rozpaczy jednych a wielkiej radości innych :D

Koncert Loudrage znakomity! Klub Roland Garos to mała ale klimatyczna piwniczka w centrum Klużu nad rzeczką pod stylową kamieniczką. Świetna akustyka poza tym, znacznie lepsza niż w naszych klubach.

Sibiu - to wyszło spontanicznie. Trochę się jedzie autobusem (przez m.in. Alba Iulia) ale warto. Autobus staje przy stadionie lokalnego klubu Vointa i jest tam troszeczkę "klymatycznie" niemniej sama starówka jest przepiękna! Niewysokie kamieniczki, mnóstwo zaułków, placyków, ciekawa architektura i labirynty małych uliczek.
I do tego pogoda dopisała - 20 stopni, końcówka lata, z chęcią zostałbym jeszcze parę dni...

Cztery bossskie dni w przepięknym kraju u przemiłych ludzi. I już teraz odliczam dni do powrotu tam

Vilcin