Chorwacja na rowerach (2012)

Miniony tydzień spędziliśmy na rowerkach w Dalmacji. 

Zaczęliśmy od okolic Omisza z przejazdem przez piękną dolinę rzeki Cetiny (rzekę gorąco polecam miłośnikom raftingu).
Następnie podróżowaliśmy wzdłuż wybrzeża Adriatyku w kierunku północnym. Nieraz zapuszczaliśmy się bocznymi drogami bardziej w głąb lądu, gdzie doświadczaliśmy ciężkich podjazdów w pobliskich pasmach górskich oraz borykaliśmy się z problemem rozbijania namiotu na skalistym podłożu.
Wreszcie dojechaliśmy do Parku Narodowego Krka, gdzie zrelaksowaliśmy się, kąpiąc w tamtejszych wodospadach. Unikając głównych dróg przejechaliśmy wzdłuż jeziora Vransko, największego w Chorwacji.
W Biogradzie na Moru załapaliśmy się na prom, którym dotarliśmy na wyspę Pasman. Zobaczyliśmy uśpione, jeszcze grubo przed sezonem, małe miasteczka portowe. Dalej przejechaliśmy na nieco bardziej zagospodarowaną wyspę Ugljan. Tu oddaliśmy się całodziennemu leniuchowaniu na plaży, której byliśmy jedynymi gośćmi. Chętnie podpatrywaliśmy życie morskich żyjątek.
Wreszcie powrót na ląd; tym razem prom przeniósł nas do Zadaru. To był w zasadzie koniec naszej rowerowej włóczęgi. Dalej miał być tylko powrót samochodem do kraju. Wcześniej jednak należało się gdzieś przespać.
Na ostatnią noc wybraliśmy rejon Parku Narodowego Paklenica. I tu zdarzyła nam się przygoda. Podczas gdy wcześniej mieliśmy idealną pogodę, właśnie tej ostatniej nocy zaczął się potężny wiatr. Początkowo nasz namiot przywiązany linkami do dużych głazów dzielnie znosił porywy. W końcu jednak poddaliśmy się i zastosowaliśmy metodę Piotra Strzeżysza znaną z jego ostatniej podróży przez Kordyliery. Po prostu zwinęliśmy się ze sprzętem do budynku pełniącego funkcję toalety, który stał obok.
Rano okazało się, że z powodu tak silnej wichury zamkniętych jest wiele okolicznych dróg, a na tych pozostałych wprowadzono ograniczenie prędkości do 40 km/h. Ostatecznie jednak udało nam się wrócić do kraju w sensownym czasie, choć do samych granic Chorwacji towarzyszyła nam bardzo zła pogoda.
Na szczęście jeden trudniejszy dzień nie zepsuł ogólnego wrażenia z całej podróży. Urlop spędziliśmy wspaniale i z trudem wróciliśmy do swoich zwykłych obowiązków.

Pozdrawiamy

Asia i Andrzej