Słowacja: Kysuce i Orava - narciarski express 21.02 - 23.02.2003

Plan przedsięwzięcia był prosty. Ponieważ musiałem jechać służbowo na Górny
Śląsk dlaczego nie skorzystać i pojechać razem z Izą w górki na narty? Zabrałem więc redforda (dla niewtajemniczonych czerwony Ford Escort Radeckich) i w drogę.

Plany chcieli nam pokrzyżować Związkowcy urządzając na Śląsku "dzień protestu". Pierwsza blokada już w Częstochowie na "katowickiej" gdzie policja wyznaczyła objazd, który natychmiast się zatkał. Pojechałem więc naokoło pod Jasną Górę i bez korków i zbędnych postojów dojechałem do katowickiej. Radość trwała krótko, bo w Kozichgłowach blokada i w Siewierzu też. Ponieważ radio podało, że w Katowicach stoi rondo centralne (koło spodka) pojechałem opłotkami i sprytnie objeżdżając blokadę w Piekarach Śl. dotarłem do Siemianowic nadłożywszy tylko 40 km i pół godziny. Po zakończeniu czynności służbowych pojechałem do Katowic na dworzec po Izę. Tam trochę nerwów: pociągi opóźnione na czas nieokreślony z powodu strajku. Szczęśliwie Iza dojechała zgodnie z rozkładem i już razem
redfordem pojechaliśmy na przejście graniczne Zwardoń - Myto. Droga do tego przejścia jest tak kiepska, że aż wstyd. Nadzieja w tym, ze trwa przebudowa i może za kilka lat.... Po polskiej stronie trochę śniegu i lodu na drodze,
ale poza tym czarno. Za to za granica śnieg i lód posypany drobnym żwirkiem (taki standard zimowego utrzymania na mniej ważnych i górskich drogach panuje na Słowacji).

Pierwszym przystankiem był ośrodek narciarski Velka Raca miejscowość Oszczadnica -Dedovka. Droga główna jakieś 50 km od granicy, ale był skrót oznaczony wielkim drogowskazem. Problem polegał na śniegu sięgającym do osi (redford szorował brzuchem po śniegu), droga była na jeden samochód wyznaczona palikami (żeby operator pługa wiedział, gdzie należy odśnieżać). Ale skrót się opłacał tylko kilkanaście km i byliśmy na kwaterze.

Rano pojechaliśmy na narty. Na Velkiej Raczy funkcjonuje system dwóch kolejek krzesełkowych i kilku talerzyków (Poma). Stare krzesła z Lalikow i nowe z Dedovki. Nowe czteroosobowe krzesła maja długość ok 1300 m. i są
bardzo szybkie. Wsiada się z taśmociągu (pristupny pas) niezła jazda, co chwilę się ktoś wywala, a spiker komentuje to ze swadą komentatora sportowego.

Trasa średniotrudna szeroka i dobrze przygotowana, z rozwidleniem w dolnym odcinku na łatwą i trudną. Fajne miejsce na 2 do 3 dni. Nie można pominąć rozbudowanych tras narciarstwa biegowego, bardzo popularnego na Słowacji oraz jego odmiany: narciarstwa górskiego. (narty nieco węższe od zjazdowych, nietaliowane, ale z krawędziami, specjalne wiązania bezpiecznikowe umożliwiające swobodny ruch pięty często z ustawieniem kąta
nachylenia oraz zablokowania na sztywno do zjazdu, do tego foki umożliwiające podchodzenie pod gore)

Żeby nie było nudno po godzinie 12 żebraliśmy się i pojechaliśmy redfordem to Doliny Vratnej w Malej Fatrze. Jak zwykle wybraliśmy drogę krótszą przez góry (w atlasie samochodowym najpierw żółta potem biała) Na początku
podziwialiśmy krajobrazy kysuckiego pogórza a następnie panoramę Małej Fatry. Pogoda fantastyczna słońce i żadnej chmurki.

Dolina Vratna stanowi swego rodzaju kombinat narciarski. W internecie wygląda na bardzo urozmaicony ośrodek. Niestety prawidłowo przygotowane naśnieżone i ratrakowane są dwie trasy z czego oczkiem w głowie właścicieli
ośrodka są Pasieki. Zainstalowano czteroosobowe 1300 m krzesła z pristupnym pasom. Trasa średnio trudna i trudna, twarda miejscami trochę zlodzona, sprzyja szybkiej i bardzo szybkiej jeździe. Dużo stłuczek na trasie gdyż
Słowacy jeżdżą dobrze, ale niekoniecznie rozglądają się na boki. Powyżej wyciągi na Gruni trudne bez sztucznego naśnieżania i dość słabo przygotowane, raczej dla odkrywców i zaciętych sportowców. Na dole kilka łatwych talerzyków, nieczynnych z braku śniegu - zielono. Znaleźliśmy nocleg w Penjonie Rozzutec i postanowiliśmy pozwiedzać. 

Pojechaliśmy na koniec doliny, skąd jadą krzesełka na Chleb. Jest tam również trasa określona jako bardzo trudna.  Faktycznie szczególnie jej dolny odcinek biegnący lasem, droga o szerokości max 2 m. bez żadnego przygotowania ratrakiem (o naśnieżaniu nie wspomnę) budzi groze. Śniegu mało, na dole jakieś 40 cm co nie pozawala na zakrycie wszystkich kamieni i korzeni. W górnym odcinku jest co prawda 100 cm, ale śnieg jest zlodowaciały, miejscami wywiany, wystaje kosówka i kamienie (Mała Fatra Vratna jest skalista). Wyciągi talerzykowe na samej górze zamknięte. Wyciąg krzesełkowy to swoiste kuriozum. Dwuosobowe krzesełko jedzie bokiem do kierunku jazdy. Nad krzesakami gustowny parasol, a pomiędzy nimi pojemnik na narty. Krzesełko stoi podczas wsiadania i dopiero potem zostaje puszczone na linę nośną. Konstrukcja chyba przedwojenna piszczy i zgrzyta. Trasa dla koneserów. Za to widoki ......

Postanowiliśmy przećwiczyć trasę główną na Pasiekach: 2 godz. na wieczornym lyżowaniu, a potem rano kolejne 2 godzinki. Jeździ się naprawdę szybko, jest szeroko i można pojechać na krawędziach, ale tu uwaga na ścigantów.
Iza nie była zadowolona za twardo i za stromo. Ja, no cóż, pomijając spore niebezpieczeństwo zderzenia, i konieczność jazdy na jednym stoku -pełen wypas.

Po porannych nartach zebraliśmy się i redford zawiózł nas na Orawę. Najciekawszy odcinek trasy to z Terchowej do Parnicy przez Siedlo Rovna Hora 751 m npm potem koło ośrodka Mala Lucivna pojechaliśmy przez Dolny Kubin oraz pod Oravskym Hradem (zamek na wysokiej skale tuz nad droga-muzeum, jeden z popularniejszych zamków na Słowacji) przez szereg wsi z zachowana zabudowa charakterystyczna dla Orawy, (gospodarstwa rozbudowane
wzdłuż w jednym ciągu stojące szczytem do drogi), niektóre chaty kryte gontem, dojechaliśmy do Zuberca pod Rohaczami. W samym Zubercu dwa stoki narciarskie z wyciągami po 1200 m (Poma) oraz mniejszymi dla dzieci,
przygotowane i nasnieżane sztucznie, oświetlone. W miejscowości dużo agroturystyki kilka knajpek (w tym tradycyjna Stara Karczma). W okolicy skansen wsi orawskiej z Karczma Regionalna, baseny termalne w Oravicy
(czynne cały rok) oraz wyjścia szlaków w Tatry Zachodnie. Oczywiście trasy narciarstwa biegowego. 9 km dalej ośrodek Zwerovka-Spalena, gdzie funkcjonują 1400 m czteroosobowe krzesła (wolniejsze niż we Vratnej) oraz
talerzyki. Trasa średniotrudna z pięknymi widokami na Tatry Zachodnie (Rohacze).

Tu trochę pojeździliśmy na nartach badając przydatność ośrodka. Jest spokojniej niż w pozostałych odwiedzonych przez nas miejscach, a warunki śniegowe bardzo dobre. Jak wszędzie, z powodu dużego udziału sztucznego
naśnieżania, są zlodowacenia, a trasa jest twarda. Problem małych opadów śniegu w tym sezonie dotyczy wiec wszystkich ośrodków. W Zubercu spodobało nam się na tyle ze zarezerwowaliśmy kwaterę na tegoroczny wyjazd rodzinny.

Po obiedzie i zakupach w sklepie (wszystko co trzeba, czynny 7 dni w tygodniu do 22.00) o 16.15 wyruszyliśmy w podróż powrotną do domu. Pojechalismy przez Twardoszyn (w starej części ciekawe założenie miejskie
z ciekawymi kamienicami wybudowanymi po obu stronach skanalizowanego potoku) i Oravska Polhore na przejście graniczne Korbielów (przeł. Glinne) Od Korbielowa załapaliśmy się na ruch powrotny z nart, dlatego do Bielska
Bialej, skąd zaczyna się dwupasmówka do samej Warszawy, jechaliśmy w zwartej kolumnie 40 - 60 km /godz.
W domu byliśmy ok 22.30, zmęczeni, ale pełni wspomnień wspaniałych górskich krajobrazów i wielu nowych informacji i doświadczeń. 

Kilka spostrzeżeń:

Słowacja powoli przestaje być krajem wyjątkowo tanim i ceny zbliżają się do poziomu polskiego. Wyjątkiem są alkohole w tym piwo i komunikacja zbiorowa (ale już niedługo). Ceny w restauracjach również zbliżają się do poziomu polskiego, wyjątkiem są pohostinstva i vycapy, gdzie proste gulasze i kapustnice z knedlami nadal są tanie.
Ceny noclegów zależą od miejsca i konkurencji lokalnej. W pensjonatach jest na ogol drożej niż w Polsce, taniej za to na kwaterach prywatnych (v sukromi). Przykładowo: łóżko w pokoju z łazienką w Zubercu 20-30 zł z wyżywieniem 48 zł; za to we Vratnej w Hacie pod Sokolim pokój 2-os bez łazienki 120 zł, a w Pensjonacie Rozzutec pokój z łazienka 99 zł. Ciekawe, prawda?

Narciarstwo wszędzie tam, gdzie funkcjonuje naśnieżanie, a trasy są przygotowane w miarę przyzwoicie kosztuje podobnie jak w Polsce, a w szczególnych przypadkach jest drożej. W zasadzie nie ma biletów na pojedyncze jazdy (wyjątek Zverowka-Spalena) lub karnetów punktowych, a tylko czasowe, co przy dużej kolejce powoduje wrażenie orżnięcia. Przykładowe ceny Vratna cały dzień (od 8.00 do 16.00) 56 zł; 2 godz. (najkrótszy okres) 29 zł., Velka Racza 51 zł.

Ale poza tym góry są piękne i warto tam jeździć.

Pozdrowienia
Iza i Radek